poniedziałek, 26 marca 2012

Najbardziej boli mnie kiedy uświadamiam sobie, że już nigdy nie będzie Nas.

Nie ma to jak wspaniały dzień zepsuty przez jedną osobę. -,- No, ale dobra. Nie będę tutaj się wyżalała. Jezu drogi. Wstałam po siódmej. Miałam nadzieje, że jeszcze jest weekend. No kurwa! A jednak nie! Poniedziałek! Pierwsza lekcja - matematyka. Nie wiem co to w ogóle było? Jakieś zadanka z Brutto, Netto, Vat. Whatever. Później artystyczne. Dostałam 5 za rysunek o Sybirakach. Szczerze? Myślałam, że będzie 4, bo nawet mi się nie podoba on. Na polskim robiliśmy test. Potem na godzinie wychowawczej rozmawialiśmy o higienie pracy. Dobre spalone łóżko i płot nad, którym męczyłam się całe wakacje! Na historii zaczęliśmy dział z I wojny światowej. Pierwszy raz w życiu pani Bałuta mnie czymś zainteresowała na lekcji. I przyznam szczerze, że lekcje historii robią się coraz bardziej ciekawe. Ostatnią lekcją była fizyka. Dobra kartkówka z, której dostałam 4, bo pomyliłam jedną literkę. Ja nie mogę... Jezu jak mnie Paweł z Justyną wkurzają. Ja nie potrafię z nimi przesiedzieć w 43. Po szkole pojechałam z Julią do twierdzy. Tako połazić, nie wiadomo co robić. Poszłyśmy do Empiku, wzięłyśmy Bravo i brechtałyśmy się z chłopaka, który ma problem z wielkimi piersiami. Boże, jacy ludzie mają problemy w dzisiejszych czasach. Pamela chciała zdjęcia! Będą zdjęcia! Tylko teraz nie żałuj kochanie, bo nie usunę. 

























Jutro kolejna część. Może uda się zrobić jakieś animacje, bo dzisiaj nie mam na to zbytnio czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz